wtorek, 14 kwietnia 2015

Słów kilka o nowej modzie filmowej

Już od dłuższego czasu można zauważyć modę na wszech obecne ekranizacje kultowych dzieł bazujących na różnych nośnikach popkultury jakimi są komiksy lub animacje. Co chwila słyszymy o nadciągających filmowych produkcjach takich jak wyczekiwane przez wszystkich Avengers: Czas Ultrona, Ant-Man itd. Dziś chciałbym powiedzieć parę słów o animacjach, które w ostatnich latach są nam podawane właśnie w formie ekranizacji aktorskich.


Od 2012 roku Disney serwuje nam ekranizacje swoich kultowych animacji. Do tej pory mogliśmy podziwiać na dużym ekranie już 3 pełnometrażowe filmy: Królewna śnieżka i łowca, Czarownica oraz wydanego w tym roku Kopciuszka. Każda z tych adaptacji ma swój urok i jest co najmniej filmem dobrym, ale nie tym się dziś zajmiemy.

Oglądając te produkcje nachodziła mnie caly czas jedna myśl. Czy te klasyczne animacje naprawdę potrzebowały swoich filmowych odpowiedników ? Rozumiem, że czasy się zmieniły i dzisiejsze dzieci dorastają szybciej, ale jeśli chodzi o kwestię przekazu swoistych wyznaczników moralności jakie serwują nam klasyczne animacje nadal pozostają ponadczasowe. Czy stara dobra formuła ręcznie rysowanych animacji pokazująca młodszym odbiorcom w dość prostolinijny sposób co jest dobre, a co złe jest już tak nieaktualna, że należy z niej zrezygnować ?

Animacje bawiły, uczyły i umożliwiały oderwanie się od codzienności. Pozwalały dziecku wsiąknąć w wykreowany świat pełen magii, księżniczek, antropomorficznych zwierząt i niezliczonych cudów jakie serwowali nam animatorzy. Paradoksalnie oglądając ekranizacje aktorskie, które w teorii swoje korzenie mają właśnie w tych kolorowych i lekkich w odbiorze bajkach, mam wrażenie, że ta otoczka magii i fantastyki gdzieś zanikła. Oczywiście nadal w każdym z tych filmów możemy zobaczyć tę specyficzną część świata, która normalnie nie ma prawa bytu, ale ciągle mam nieoparte wrażenie, że to już nie to co kiedyś.

W obecnych czasach każda produkcja fantasy stara się być realistyczna w swoim braku realizmu. Jakkolwiek kuriozalnie by to nie brzmiało w wielu przypadkach ma to sens i po prostu działa, ale czy takie wymuszanie na widzu by uwierzył, że komputerowo wygenerowany stworek na ekranie faktycznie istnieje w ukazywanym nam świecie nie jest zbyt nachalne?

Zakładając, że filmy te mają być czysto familijne i odbiorcami będą dzieci zastanawiam się czemu ekspozycja świata jest aż tak urealniona. Pomijając sam fakt oddania klimatu teoretycznie pasujących epok do prezentowanych opowieści (Królewna śnieżka działa się w średniowieczu?), to odpowiedzmy sobie na jedno proste pytanie - Czy te filmy muszą być okraszone tak mrocznym klimatem? Oglądając Królewnę Śnieżkę, czy Czarownicę byłem wiele razy zszokowany  tym w jaki sposób działają niektórzy bohaterowie. Wiele scen zawiera wręcz zbędną przemoc, która nie powinna mieć miejsca w filmie przeznaczonym właśnie dla dzieci. Skoro animacje stworzone w latach 80' i 90' mogły się obyć bez brutalności to czemu obecne produkcje tak nagminnie ją ukazują ? Gdzie podział się ten kolorowy świat w którym nawet złe postacie znały pewne granice moralne. Może za bardzo się czepiam, ale gdy widzę jak w filmie bazującym na bajce z dzieciństwa rozwijany jest wątek w którym dana postać, by osiągnąć swój cel posuwa się do bezpardonowego okaleczenia swojej życiowej miłości, to coś zaczyna mi tu nie pasować. Oczywiście rozumiem, że film rządzi się swoimi prawami, które często opierają się na odgórnie ustalonych schematach. Martwi mnie jednak to, że te właśnie schematy wymagają ukazywania na ekranie tak drastycznych scen nawet w produkcjach baśniowych. Czy dzieciństwo nie powinno być okresem wolnym od zmartwień i przejmowania się jaki ten świat jest okrutny? 

Oczywiście nie można rozpatrywać tego aspektu tak prostolinijnie. Każda moneta ma dwie strony, tak więc i realizm w baśniach pozwala na inne podejście do tematu. Dzięki niemu można np. bardziej skupić się na relacjach między postaciami. Ukazać w sposób bardziej przyziemny widzowi, że w życiu nie zawsze bywa jednak kolorowo, nie rezygnując przy tym z bajkowego klimatu (pod tym względem tegoroczny Kopciuszek jest wręcz ideałem). Przede wszystkim można uwspółcześnić nieco archaiczne pod względem wizualnym znane nam wszystkim historie nadając im współczesny wydźwięk. Właśnie dzięki temu możemy odkrywać ulubione klasyki na nowo, porównać je z oryginałami i wybrać swojego faworyta. Niektórzy będą woleli mroczny klimat filmu R. Sandersa, a inni lekką w odbiorze i idealną dla dzieci animację Disneya. 

Jedno jest pewne, czasy się zmieniły, tak więc i prezentowanie klasycznych bajek też musi się zmienić i na to nic nie poradzimy. To czy dobrze odbierzemy aktorską wersję ulubionej animacji z dzieciństwa jest czysto subiektywne. Choć niektóre z tych filmów według mojej oceny nie nadają się dla dzieci, a raczej dla sentymentalnej, nieco starszej widowni. Nie zmienia to jednak faktu, że wspomniane produkcje nadal pozostają dobrymi filmami do których warto wracać i dać się porwać przez wykreowany w nich magiczny świat pełen wróżek, krasnali, czy wszechobecnej magii...Beee!

1 komentarz:

  1. Barankie, masz lekkie pióro, fajnie się czyta! Jak to dobrze, że cię mam w Kociej Ekipie :D
    Zgadzam się z twoją opinią z powyższego felietonu, z tym wyjątkiem, że mnie się te filmy nie podobały i uważam, że są co najmniej kiepskie :P Ale może jestem zbyt wymagająca jak na dzisiejsze czasy.
    Ciekawe kiedy zekranizują mój komiks hahhaa :D

    Pozdrawiam brata przeżuwacza, Sarna.

    OdpowiedzUsuń